STAROŚĆ W CIENIU KREMLA
Za sprawą wydania z 2015 roku, nakładem Prószyńskiego i S-ki, czytelnik polski ma możliwość po raz pierwszy zapoznać się z nowelą „Pewnego razu w Moskwie”. Pierwotnie bowiem, miała ona być częścią słynnego dzieła Simone de Beauvoir (1908-1986) „Kobieta zawiedziona” (1967). Autorka zdecydowała się jednak zastąpić omawianą nowelę innym utworem – pt. „Wiek umiaru”. Ostatecznie, „Pewnego razu w Moskwie” zostało opublikowane we Francji jako osobne dzieło dopiero w 2013 roku. Na samym wstępie należy zwrócić uwagę na dobrą robotę, jaką wykonała tłumaczka utworu, ingerując już w sam tytuł. Jego wersja oryginalna – «Malentendu à Moscou» („Nieporozumienie w Moskwie”), zdradza w moim przekonaniu zbyt wiele treści, podczas gdy wolne tłumaczenie – „Pewnego razu w Moskwie” – pozostawia sprawę otwartą.
Nowela opisuje losy Nicole i André, starzejącego się małżeństwa emerytowanych nauczycieli podczas podróży do stolicy ZSRR. Czeka tam na nich Masza, córka André z pierwszego małżeństwa. W trakcie ponadmiesięcznego pobytu małżonkowie doświadczają poważnego kryzysu – nie tylko małżeńskiego, ale przede wszystkim egzystencjalnego. Obydwoje uświadamiają sobie, że są już starzy, ogarnia ich poczucie bezużyteczności. Simone de Beauvoir dokonała w swojej noweli znakomitego zabiegu formalnego, konstruując narrację z przeplatających się krótkich sekwencji, w których naprzemiennie opisuje wydarzenia z punktu widzenia Nicole i André. Pozwala to uwypuklić różnice w postrzeganiu świata między kobietą a mężczyzną – podczas gdy zapis myśli Nicole jest bardzo egzystencjalny, koncentrujący się na emocjach, André snuje rozważania natury politycznej. Właśnie, polityka. Tej jest całkiem sporo w prozie de Beauvoir. André, wychowany w kulcie rewolucji październikowej „(…) stale żywił przekonanie, że to Związek Radziecki dzierżył klucz do przyszłości, w tym do czasów obecnych i ich losów. Nawet w najczarniejszych latach stalinizmu nie przeszło mu przez myśl, że mógłby się mylić”. Prowadzi dysputy ze swoją córką na temat polityki zagranicznej ZSRR, w tym o ówczesnym konflikcie radziecko-chińskim (akcja utworu rozgrywa się w 1966 roku). André sporo pije i pali czterdzieści papierosów dziennie, trudno więc nie zauważyć w tej postaci rysów samego Jeana-Paula Sartre’a, którego zęby były czarne jak ruiny warszawskich kamienic, ugryzionych w sierpniu przez jego ulubieńców.
„Pewnego razu w Moskwie” to również portret zbiorowości, cenny dokument utrwalający ówczesną sytuację ZSRR. Nicole dostrzega niekorzystne zmiany, które zaszły w Moskwie od czasu ostatniego pobytu trzy lata wcześniej – ceny dla obcokrajowców wzrosły trzykrotnie, obowiązuje zakaz wjazdu do niektórych miast, biurokracja kwitnie. Aby pokazać próbkę prowadzonej wówczas, w początkowym okresie rządów Breżniewa polityki wewnętrznej, przytaczam ciekawy fragment na temat sieci komunikacji w ZSRR: „André dziwił się, że Związek Radziecki planował produkcję sześciuset tysięcy samochodów osobowych, lecz nie dbał o rozwinięcie sieci dróg i ulepszenie komunikacji publicznej. Przecież komunikacja działa dobrze – sprzeciwiał się Jurij. Jego zdaniem budowanie nowych dróg, zanim ludzie będą ich potrzebować, byłoby polityką nieudolną. Upomną się o drogi, kiedy kupią już samochody”.
Jako się rzekło, Nicole i André niezależnie od siebie uświadamiają sobie swoją starość. Dla Nicole czynnikiem wyzwalającym takie refleksje są wspomnienia, zmieniające się odczuwanie własnego ciała i seksualności, a także niemożność porozumienia się z nowym pokoleniem. Tymczasem dla André, ideowca z krwi i kości (to podobno najgorszy sort łajdaków), starość przychodzi wraz z uświadomieniem sobie klęski jego marzeń o idealnym socjalizmie, którego nie znajduje w nowej Moskwie. Z kart noweli Simone de Beauvoir wieje chłodem, ale w moim przekonaniu warto zaryzykować przeziębienie. Jest to wartościowa, polifoniczna lektura, którą można zrozumieć również w oderwaniu od całego kontekstu historycznego, jako przejmujące studium starości i wynikającej z niej konieczności dokonania samodefinicji na nowo.
Za sprawą wydania z 2015 roku, nakładem Prószyńskiego i S-ki, czytelnik polski ma możliwość po raz pierwszy zapoznać się z nowelą „Pewnego razu w Moskwie”. Pierwotnie bowiem, miała ona być częścią słynnego dzieła Simone de Beauvoir (1908-1986) „Kobieta zawiedziona” (1967). Autorka zdecydowała się jednak zastąpić omawianą nowelę innym utworem – pt. „Wiek umiaru”. Ostatecznie, „Pewnego razu w Moskwie” zostało opublikowane we Francji jako osobne dzieło dopiero w 2013 roku. Na samym wstępie należy zwrócić uwagę na dobrą robotę, jaką wykonała tłumaczka utworu, ingerując już w sam tytuł. Jego wersja oryginalna – «Malentendu à Moscou» („Nieporozumienie w Moskwie”), zdradza w moim przekonaniu zbyt wiele treści, podczas gdy wolne tłumaczenie – „Pewnego razu w Moskwie” – pozostawia sprawę otwartą.
Nowela opisuje losy Nicole i André, starzejącego się małżeństwa emerytowanych nauczycieli podczas podróży do stolicy ZSRR. Czeka tam na nich Masza, córka André z pierwszego małżeństwa. W trakcie ponadmiesięcznego pobytu małżonkowie doświadczają poważnego kryzysu – nie tylko małżeńskiego, ale przede wszystkim egzystencjalnego. Obydwoje uświadamiają sobie, że są już starzy, ogarnia ich poczucie bezużyteczności. Simone de Beauvoir dokonała w swojej noweli znakomitego zabiegu formalnego, konstruując narrację z przeplatających się krótkich sekwencji, w których naprzemiennie opisuje wydarzenia z punktu widzenia Nicole i André. Pozwala to uwypuklić różnice w postrzeganiu świata między kobietą a mężczyzną – podczas gdy zapis myśli Nicole jest bardzo egzystencjalny, koncentrujący się na emocjach, André snuje rozważania natury politycznej. Właśnie, polityka. Tej jest całkiem sporo w prozie de Beauvoir. André, wychowany w kulcie rewolucji październikowej „(…) stale żywił przekonanie, że to Związek Radziecki dzierżył klucz do przyszłości, w tym do czasów obecnych i ich losów. Nawet w najczarniejszych latach stalinizmu nie przeszło mu przez myśl, że mógłby się mylić”. Prowadzi dysputy ze swoją córką na temat polityki zagranicznej ZSRR, w tym o ówczesnym konflikcie radziecko-chińskim (akcja utworu rozgrywa się w 1966 roku). André sporo pije i pali czterdzieści papierosów dziennie, trudno więc nie zauważyć w tej postaci rysów samego Jeana-Paula Sartre’a, którego zęby były czarne jak ruiny warszawskich kamienic, ugryzionych w sierpniu przez jego ulubieńców.
„Pewnego razu w Moskwie” to również portret zbiorowości, cenny dokument utrwalający ówczesną sytuację ZSRR. Nicole dostrzega niekorzystne zmiany, które zaszły w Moskwie od czasu ostatniego pobytu trzy lata wcześniej – ceny dla obcokrajowców wzrosły trzykrotnie, obowiązuje zakaz wjazdu do niektórych miast, biurokracja kwitnie. Aby pokazać próbkę prowadzonej wówczas, w początkowym okresie rządów Breżniewa polityki wewnętrznej, przytaczam ciekawy fragment na temat sieci komunikacji w ZSRR: „André dziwił się, że Związek Radziecki planował produkcję sześciuset tysięcy samochodów osobowych, lecz nie dbał o rozwinięcie sieci dróg i ulepszenie komunikacji publicznej. Przecież komunikacja działa dobrze – sprzeciwiał się Jurij. Jego zdaniem budowanie nowych dróg, zanim ludzie będą ich potrzebować, byłoby polityką nieudolną. Upomną się o drogi, kiedy kupią już samochody”.
Jako się rzekło, Nicole i André niezależnie od siebie uświadamiają sobie swoją starość. Dla Nicole czynnikiem wyzwalającym takie refleksje są wspomnienia, zmieniające się odczuwanie własnego ciała i seksualności, a także niemożność porozumienia się z nowym pokoleniem. Tymczasem dla André, ideowca z krwi i kości (to podobno najgorszy sort łajdaków), starość przychodzi wraz z uświadomieniem sobie klęski jego marzeń o idealnym socjalizmie, którego nie znajduje w nowej Moskwie. Z kart noweli Simone de Beauvoir wieje chłodem, ale w moim przekonaniu warto zaryzykować przeziębienie. Jest to wartościowa, polifoniczna lektura, którą można zrozumieć również w oderwaniu od całego kontekstu historycznego, jako przejmujące studium starości i wynikającej z niej konieczności dokonania samodefinicji na nowo.
Simone de Beauvoir, "Pewnego razu w Moskwie"
Tłumaczenie: Paulina Błaszczykiewicz
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2015
Wydanie I
ISBN 978-83-8069-005-9
Moja ocena: 6/10