środa, 30 sierpnia 2017

John Steinbeck, "Myszy i ludzie"

MYSIE SŁOWA, LUDZKIE PISKI

„Myszy i ludzie” Johna Steinbecka (1902-1968) to kolejny dowód na to, jak nośny fabularnie był czas tzw. Wielkiego Kryzysu w Stanach Zjednoczonych lat trzydziestych. Jest to proza, obchodząca w tym roku osiemdziesięciolecie powstania, a jednak nadal wzrusza, budzi reakcje i kontrowersje. Twórczość Steinbecka bywa zaliczana (m.in. przez Kazimierza Brandysa) do gatunku zwanego, novel of violence („powieść okrutna”), co w opinii Czesława Miłosza upodabnia ją do francuskiej powieści naturalistycznej i najsłynniejszych twórców tego prądu – Emile’a Zoli, czy Guy de Maupassanta. Wiktor Woroszylski, nazwał prozę późniejszego noblisty „patologicznym naturalizmem”, a omawiane dzieło – „drugorzędnym”. Steinbeck – amerykańskim Zolą? Nie jest to wcale odległe skojarzenie – ze wzruszającą konsekwencją maluje on portrety biedoty, najemnych robotników, wędrujących po całych Stanach. Takich, jak główni bohaterowie „Myszy i ludzi” – Lennie Small i George Milton.

„Myszy i ludzie”, choć to książka o tak skromnej objętości, jest arcybogata znaczeniowo. Dzieło Steinbecka jest oskarżeniem, skierowanym pod adresem tzw. „american dream” (będącym mitem skompromitowanym już w latach trzydziestych) , ale przede wszystkim to rodzaj przypowieści, baśni dla dorosłych o poświęceniu, przyjaźni, braterstwie. O przyjaźni, już w tamtych latach uznawanej za coś rzadkiego – w opiniach postaci, które na swojej drodze spotykają George i Lennie. O przyjaźni totalnej, bezgranicznej, której najwyższym i ostatecznym dowodem są tragiczne wydarzenia z finału powieści.

Lennie Small jest nieco upośledzonym dorosłym mężczyzną o mentalności małego dziecka. Kocha zwierzęta, uwielbia głaskać myszy, króliki i szczeniaki – ale z powodu swoich gabarytów często niechcąco pozbawia je życia. Wydaje mi się jednak, że postać ta jest rodzajem symbolu – Lennie z innej, wyższej perspektywy sam przypomina małą myszkę, na co dzień poruszającą trybikami, ściśniętą między łapami systemu. Płynące z powieści przesłanie nadal pozostaje aktualne. Być może dlatego tak krytycznie o Steinbecku wyrażali się komuniści – wspominany już powyżej Woroszylski zarzucił pisarzowi, że „nie wierzy w możliwości rewolucji społecznej”. Kto miał w tym sporze rację – osądzi(ła) historia.

Choć nie jest to do końca „moja” proza – zabrakło mi w niej przede wszystkim jakiegokolwiek, choćby minimalnego psychologizmu postaci - to jednak nie sposób nie zauważyć jej walorów dzieła ponadczasowego, dziś już bez wątpienia zasługującego na miano klasyki.


John Steinbeck, "Myszy i ludzie"
Tłumaczenie: Zbigniew Batko
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2012
ISBN 978-83-7839-045-9
Moja ocena: 8/10



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Lajos Grendel, "Dzwony Einsteina"