Z przyjemnością powróciłem do perypetii Pana Piórki, dlatego
że to króciutka i przyjemna lektura, a przede wszystkim – arcydzieło literatury
francuskiej, jeden z najważniejszych tekstów w historii kultury europejskiej. „Niejaki
Piórko” Henriego Michaux (1899-1984) to zbiór makabresek, króciutkich historyjek
z pogranicza jawy i koszmaru. Tytułowy bohater to typowy everyman, człowiek
niepozorny, skromny, nijaki, wiecznie przepraszający, że żyje. Staje się on dla
autora idealnym „kozłem ofiarnym” – żyjąc w brutalnym i nieprzyjaznym świecie,
doświadcza najróżniejszych przykrości. A to podczas snu kradną mu dom, (a
ponieważ jego łóżko stało akurat na torach kolejowych – ginie jego żona), a to zostaje
aresztowany w restauracji za to, że na jego talerzu leżał kotlet, którego nie
było w karcie, a to lekarz musi amputować mu palec, w wyniku czego nie może
napisać listu do matki, a to znowu trzech mężczyzn wyzywa go na pojedynek.
Piórko żyje w miniaturowym kafkowskim świecie, jednak tylko
na pozór, gdyż nie jest do końca bezbronny, ani niewinny – ma na swoim sumieniu
zabójstwo wszystkich mężczyzn na pewnym balu (tych, którzy niesłusznie chcieli
się pojedynkować), współudział w zabójstwie pięciu Bułgarów w przedziale
nocnego pociągu, niejasny jest także jego udział w zorganizowanej grupie
przestępczej kradnącej ludziom głowy.
Zaiste, autor znęca
się nad swoim bohaterem ponadprzeciętnie. Doskonałe podsumowanie „Niejakiego
Piórki” możemy odnaleźć w innym utworze Henriego Michaux – wierszu pt.: „Moje
zajęcia”, cytuję w przekładzie Julii Hartwig:
Są ludzie, którzy
siadają naprzeciw mnie w restauracji i nie mówiąc nic siedzą tak jakiś czas,
postanowili bowiem coś zjeść.
Oto jeden z nich.
Więc chwytam go, bęc.
I jeszcze raz, bęc.
Wieszam go na
wieszaku.
Zdejmuję.
Znów wieszam.
Znów zdejmuję.
Kładę na stół,
ugniatam i duszę.
Brudzę go i zalewam
wodą.
Odżywa.
Płuczę go, rozkładam (zaczynam
się denerwować, trzeba z tym skończyć), ugniatam, wyciskam, wyżymam, wkładam do
mojej szklanki, wyrzucam ostentacyjnie zawartość na ziemię i mówię do kelnera:
"Proszę jednak o czyściejszą szklankę.”
Ale czuję się źle,
płacę szybko rachunek i wychodzę.
Henri Michaux był bez wątpienia twórcą niezwykle
oryginalnym, o niespotykanej wręcz stylistyce. Jego twórczość w prostej linii
wywodzi się z surrealizmu, co doskonale widać właśnie w przypadku „Niejakiego
Piórki” – zapis marzenia sennego (koszmaru) był jedną z podstawowych zasad
estetyki surrealistycznej, postulowanej przez André Bretona (1896-1966) w słynnym
manifeście z 1924 roku. Istnieje pewna bardzo łatwa do zaakceptowania tendencja,
polegająca na tym, że gdy czytelnik napotyka na swojej drodze dzieło szokujące,
budzące sprzeciw i niezrozumienie (na poziomie tematyki, stylistyki,
słownictwa, formy), najprostszym wyjaśnieniem jakie znajduje jest to, że
powstało ono w wyniku nadużywania przez autora środków psychoaktywnych. W wielu
przypadkach jest to koncepcja niesłuszna i krzywdząca dla autora, ale nie w
przypadku Henriego Michaux, który do eksperymentów z narkotykami i tworzenia
pod ich wpływem przyznawał się expressis verbis. Michaux przez całe swoje życie
pozostawał także pod silnym wpływem twórczości Comte de Lautréamonta (1846-1870),
francuskiego poety, duchowego ojca surrealizmu, który definiował piękno jako „przypadkowe
spotkanie parasola i maszyny do szycia na stole sekcyjnym”. Ta fascynacja jest
w „Niejakim Piórce” doskonale widoczna.
Niezwykła oryginalność tego dzieła, swoisty melanż
tonacji tragicznej z komiczną sprawiają, że „Niejaki Piórko” to nadal
fascynująca lektura. Niezwykle krótka, skondensowana (13 opowiadań, małoformatowe
wydanie razem ze wstępem Jerzego Lisowskiego liczy niewiele ponad 80 stron). Pan
Piórko i jego perypetie prowokują, zasiewają w głowie czytelnika specyficzny
ferment. A Henri Michaux tym swoim Piórką – łaskocze tak, jak to potrafią tylko
surrealiści.
(Wiersz Henriego Michaux pt.: "Moje zajęcia" cytuję na podstawie: Lisowski Jerzy, Antologia poezji francuskiej, t. 4, "Od Rimbauda do naszych dni", Czytelnik, Warszawa 2006, str. 557-559).
Henri Michaux, "Niejaki Piórko"
Tłumaczenie: Jerzy Lisowski
Wydawnictwo Czuły Barbarzyńca Press, Warszawa 2009
Wydanie II
ISBN 978-83-60318-73-7
Moja ocena: 10/10