sobota, 17 czerwca 2017

Alessandro Baricco, "Novecento. Monolog"

DZIEWIĘĆSET

     Nie wiem dlaczego, ale z jakiegoś powodu wmówiłem sobie, że „Novecento. Monolog” to dzieło powstałe w wiekach dawnych, siedemnasto-, może osiemnastowieczne. Autor był postacią zupełnie mi nieznaną i w ten oto właśnie sposób w księgarni na ulicy Grodzkiej w Krakowie, do mnie przemówiła okładka wydania w „Czytelniku”. Była więc najwyższa pora, by nadrobić te zaległości. Tymczasem okazuje się, że Alessandro Baricco to autor współczesny – urodzony w 1958 roku w Turynie pisarz, muzykolog i człowiek teatru. Omawiane dzieło zostało opublikowane po raz pierwszy w 1994 roku, nakładem Feltrinellego.

     „Novecento. Monolog” przedstawia niezwykłą historię – człowieka, który „oficjalnie nie istniał dla świata” urodził się bowiem na statku, kursującym między Europą a Ameryką i spędził tam całe swoje życie. Był okrętowym pianistą, grającym w big bandzie, legendarnym wirtuozem, którego wyższość musiał uznać sam legendarny „wynalazca jazzu”, Jelly Roll Morton (1890-1941). Nazywał się Danny Boodmann T.D Lemon Novecento. Danny Boodmann – bo tak nazywał się murzyn, który go odnalazł na statku, w kartonowym pudle, T.D Lemon – bo taki był napis na kartonie pudła (choć Boodmann twierdził, że „T.D” to skrót od „Thanks, Danny”), a wreszcie Novecento, bo nazwisku brakowało „wielkiego finiszu” i ostatni jego człon jest na cześć „pierwszego roku tego nowego pieprzonego wieku”.

     Skupiłem się jedynie na genezie wieloczłonowego nazwiska Novecenta, dalej nie zamierzam streszczać jego fascynującej i niebanalnej historii, chcąc zachęcić wszystkich do samodzielnej lektury. „Novecento. Monolog” to dzieło niezwykle interesujące na poziomie formalnym, będące swoistą hybrydą gatunkową, miało być sztuką teatralną, ale, jak na wstępie przyznaje Alessandro Baricco: „Nie wiem, (…) czy napisałem tekst teatralny: obawiam się, że nie. Teraz, kiedy widzę go w postaci książki, wydaje mi się raczej formą pośrednią między tekstem przeznaczonym do wystawienia na scenie a opowiadaniem do czytania na głos. Nie sądzę, by istniało słowo na określenie tego rodzaju tekstów”.

     Otóż to, jeżeliby patrzeć na „Novecento. Monolog” jako na sztukę teatralną, to jest to tekst bardzo specyficzny – w formie monologu. Jedyną jego postacią i narratorem jest niejaki Tim Tooney, trębacz z tego samego zespołu, najlepszy przyjaciel Novecenta i powiernik jego sekretu), jednak nie wypowiada się jedynie we własnym imieniu, ale często (zmieniając przebranie i sposób mówienia) niejako cytuje kwestie innych postaci, o których opowiada, w tym samego Novecenta.

     W dalszej części wstępu, pisze Alessandro Baricco: „ Mam wrażenie, że to piękna historia, którą warto było opowiedzieć”. Trudno zaprzeczyć – historia to piękna i niebanalna, zapewniająca czytelnikowi pełen pakiet uczuć – od śmiechu po wzruszenie. Novecento, jak twierdzi narrator książki „miał dobrą historię. On sam b y ł dobrą historią. Zwariowaną, to prawda, ale piękną…”. Powiem więcej, jest to opowieść tak ciekawa i dobrze napisana, że zasługuje na dużo więcej niż książeczkę liczącą (!) 58 stron. Opowieść, którą proponuje nam Alessandro Baricco zasługuje na wielką, wielowątkową powieść, liczącą setki stron. Ile dokładnie? Czy ja wiem, choćby nawet i novecento.



Alessandro Baricco, "Novecento. Monolog"
Tłumaczenie: Halina Kralowa
SW Czytelnik, Warszawa 2008
Seria "Mała proza"
Wydanie I
ISBN 978-83-07-03156-9
Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Lajos Grendel, "Dzwony Einsteina"