czwartek, 6 lipca 2017

Andriej Płatonow, "Dół"

ANDRIEJ PŁATONOW – KLASYK ZAPOMNIANY?

Zapomniany – ale z pewnością nie przez wszystkich. Wszak to właśnie do jego twórczości nieustannie odnosi się Jerzy Pilch, uważając za niedoścignioną: „Kupiłem więc jego książkę, przeczytałem i to było przeżycie, którego nigdy potem, ani przedtem, nie miałem”. Pilch powiesił nawet portret pisarza na swojej ścianie: „Cały szereg wielkich pisarzy jest dla mnie ważnych (…) – ale portret na ścianie mam jeden”. To właśnie do Płatonowa często nawiązywał Andrzej Stasiuk w swojej powieści „Wschód”: „Mój egzemplarz Wykopu przebył, lekko licząc, dwadzieścia tysięcy kilometrów. Skromne wydanie z 1990 roku z reprodukcją obrazu Hieronima Boscha na okładce. Jak na takie odległości, stepy i pustynie nawet nieźle się trzyma. (…) Wyobrażałem sobie, że gdy zabiorę go w te strony, historia nabierze właściwego ciężaru. Stanie się jakimś rodzajem prawdy, podobnym do rzeczywistych wydarzeń. Chciałem mieć Płatonowa przy sobie, gdy będę na to wszystko patrzył. (…) gdyby nie Wykop, nigdy bym tu nie przyjechał i nie wspinał się na stoki Kurajskiego chriebietu, by popatrzeć z góry na człowiecze siedziby. Sto sześćdziesiąt stron opowieści o upadku przywodzącym na myśl jakieś drugie, rozpaczliwe Genesis”. To zresztą sam Stasiuk odpowiada za wydanie „Dołu” („Wykop” w nowym tłumaczeniu Adama Pomorskiego) – Monika Sznajderman, zapowiadając na swoim facebookowym profilu nowe wydanie Płatonowa w wydawnictwie „Czarne”, napisała: „mąż się uparł”.

Bohaterami „Dołu” są ludzie zindoktrynowani. Jeśli istnieje jakiś wzorzec, niczym wzorzec metra z Sèvres, pojęcia „homo sovieticus”, to trudno o lepszą jego egzemplifikację niż postaci wymyślone przez Płatonowa. W ZSRR, w okresie planu pięcioletniego, grupa budowniczych otrzymuje zadanie wykopania dołu pod fundamenty, na którym stanąć ma w przyszłości tzw. „ogólnoproletariacki dom”. Jednak budowa stopniowo opóźnia się, a robotnicy zaczynają mieć wątpliwości co do sensu egzystencji. Drugim planem opowieści są losy Nastii, bezdomnej sieroty, mieszkającej wraz z robotnikami na budowie. Już w młodym wieku zadeklarowana komunistka i głosicielka walki klasowej, dziewczynka (będąca najpewniej alegorią przyszłości), umiera nie doczekawszy końca budowy. Znamienny i wstrząsający jest fakt, jak wiele Andriej Płatonow przewidział w 1930 roku – roku ukończenia powieści: późniejsze bankructwo idei komunistycznej, okrucieństwo i bezmyślną głupotę systemów totalitarnych, propagandę, nowomowę, partyjniactwo i upadek moralności.

Andriej Płatonow do dziś pozostaje pisarzem osobnym, swoistym, a to przede wszystkim dzięki niespotykanej i niepodrabialnej stylistyce swoich dzieł, krytykujących Związek Sowiecki. Do tej kwestii nawiązuje w posłowiu tłumacz „Dołu”, Adam Pomorski, opisując jak to podjętą przez Maksyma Gorkiego próbę przerobienia maszynopisu innego utworu Płatonowa „z przestrzeni apokaliptycznej w powszedni konkret”. Próba ta została zarzucona w połowie, ponieważ okazało się, że proza Andrieja Płatonowa, po przełożeniu na stylistykę konkretu, bardzo wiele traci na swojej wartości. „Kołowacizna mnożonych tautologii, bełkot frazeologiczny, składniowy, gramatyczny, ba, nawet gwałt na ortografii” – dla pisarza żyjącego w tamtym systemie są to poważne zarzuty, nic więc dziwnego, że taka postawa nie dawała Płatonowowi najmniejszych szans na zostanie „architektem dusz. Leopold Awerbach, redaktor jednego z najpoczytniejszych ówczesnych czasopism literackich pisał, że literatura Płatonowa „daje wyraz nihilistycznej swawoli i anarcho-indywidualistycznej frondzie, obcej rewolucji proletariackiej w nie mniejszym stopniu niż otwarta kontrrewolucja pod faszystowskimi hasłami”. O wiele bardziej lapidarna była recenzja samego Stalina, który po przeczytaniu jednej z książek Płatonowa powiedział po prostu: „Świnia!”. Skazany na literacką banicję, konieczność pisania „do szuflady”, za życia opublikował niewiele. „Dół” (ros. Котлован) został po raz pierwszy opublikowany dopiero w 1987 roku, czyli za czasów pierestrojki Gorbaczowa.

„Encyklopedia Powszechna PWN”, w wydaniu z 1988 roku, podaje: „PŁATONOW Andriej P. (1899-1951) pisarz ros.; czł. grupy lit. Pieriewał; autor prozy utrzymanej w liryczno-satyr. tonacji; stosował metodę kontrastywnego widzenia świata, pozostawał gł. w kręgu problematyki etycznej; opowiadania, powieści; opracowania bajek lud. i scenariusze film.; wybory pol.: Utwory wybrane (1965), Osada pocztyliońska (1968), Dżan i inne opowiadania (1969), Gliniany dom (1981)”. Pomijając fakt, że na cud zakrawa obecność pisarza w tejże encyklopedii, warto zwrócić uwagę na inną, istotną sprawę. Otóż Płatonow jest tu błędnie określony jako autor prozy o tonacji satyrycznej. Jeszcze raz oddajmy głos Adamowi Pomorskiemu: „Nie był satyrykiem (z równym powodzeniem można by satyrykiem mianować Gombrowicza). Nie dbał o dydaktyczną perswazję, nie dopisywał do niej satyrycznego morału. Był w swojej twórczości literackiej antyutopistą”.

Wielokrotnie, w trakcie lektury Płatonowa, próbowałem znaleźć jakiś klucz do zrozumienia postaci. Co nimi kierowało? Dlaczego nie potrafili (nie chcieli) przeciwstawić się wszechogarniającej propagandzie i indoktrynacji? Stawiam tu hipotezę – Czyklin, Woszczew, Kozłow, Safronow i reszta zgrai – to reinkarnacja jurodiwych, tzw. „świętych idiotów” – jednego ze wzorów świętości w dawnej Rosji. Wtedy jurodiwi byli „szaleńcami w Chrystusie” – Płatonow zaś pokazuje -„szaleńców w Stalinie”. Profesor Cezary Wodziński, w swojej książce „Św. Idiota”, poświęconej fenomenowi „szaleńców Chrystusowych”, tak ich opisuje: „ten obnażony, bełkoczący, bluźniący, znieważający, urągający i wieszczący, obłędny jurodiwyj” – wszystkie te epitety jak najdobitniej charakteryzują płatonowowskich robotników – z tą różnicą, że są one skierowane w zupełnie przeciwną stronę – Boga zastąpił Stalin, świętość zastąpił komunizm, ewangelię zaś propaganda. Nastia o sensie swojego istnienia mówi wprost: „-Główny jest Stalin, a drugi – Budionny. Kiedy ich nie było, a żyli sami burżuje, to się nie rodziłam, bo nie chciałam! A teraz, jak się stał Stalin, ja też się stałam!”.

Proszę Państwa, na nic nie zdadzą się tu recenzje, streszczenia czy silenie się na analizy – czytając „Dół” stajemy w obliczu dzieła tak wielkiego, tak wielowymiarowego, że musi tu wystarczyć kompilacja myśli osób bardziej kompetentnych. Proza Płatonowa jest obłędna i naturalistycznie brutalna, ale nie została ona napisana po to, by się podobać. Ma przede wszystkim uświadamiać. W bohaterach – robotnikach, pracujących przy wykopie nie odnajdziemy ani krztyny człowieczeństwa, w ich oczach ani ułamka ludzkich uczuć. Żaden z nich nie daje się polubić, nie sposób się utożsamić z którymkolwiek (może najbliżej tego był Czyklin, przez swoje wątpliwości i opiekę nad Nastią, ale to bardzo kontrowersyjne). Znamienne są słowa Andrzeja Stasiuka ze wstępu do omawianego wydania: „Po prostu są takie książki, w których nie ciekawi nas «ciąg dalszy», bo już kilka stron, kilka zdań buduje świat tak mocny, że dalsza lektura wydaje się zbędna albo wręcz niemożliwa. Zwyczajnie brak na nią sił. Oczywiście potem powracamy, by zażyć kolejną dawkę narkotyku albo i trucizny”. „Dół” to wybitna, „apokaliptyczna” antyutopia, której wielkość można zmierzyć bezlitosną miarą celności przepowiedni, które sprawdziły się Płatonowowi co do joty – i to w bardzo niedługim, zatrważająco niedługim czasie.


ŹRÓDŁA CYTATÓW:
Encyklopedia Powszechna PWN, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1988
Płatonow Andriej, „Dół”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2017
Stasiuk Andrzej, „W dole” w: Płatonow Andriej, „Dół”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2017
Stasiuk Andrzej, „Wschód”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2014
Pomorski Adam, „Słowo od tłumacza” w: Płatonow Andriej, „Dół”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2017
Pietrowiak Ewelina, Pilch Jerzy, „Zawsze nie ma nigdy”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016
Wodziński Cezary, „Św. Idiota. Projekt antropologii apofatycznej”, Słowo/ obraz terytoria, Gdańsk 2009



Andriej Płatonow, "Dół"
Tłumaczenie: Adam Pomorski
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2017
Seria: "Klasyka"
Wydanie I
ISBN 978-83-8049-476-3
Moja ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Lajos Grendel, "Dzwony Einsteina"