czwartek, 12 października 2017

Charles Bukowski, "O kotach"

NOW I WANNA BE YOUR CAT

Gdy onegdaj pojawiła się zapowiedź książki Charlesa Bukowskiego „O kotach”, na facebookowym profilu „Bukowski lubi się napić” wiele osób zastanawiało się, czy zaprezentowana okładka, to nie przypadkiem jakiś żart. Okazało się, że bynajmniej.

Nigdy nie byłem zwolennikiem wydawania tego typu pozycji – eklektycznych wyimków z twórczości, których pisarz nie opublikował za życia. Takim właśnie dziełem jest książka „O kotach”, publikacją wydaną jednak mocno „na siłę”. Nie należy jednak za to winić wydawnictwa Noir sur Blanc, a aktualnych dysponentów praw autorskich Charlesa Bukowskiego, chcących za wszelką cenę wyżyłować każdy grosz z pisarstwa zmarłego 23 lata temu autora. W zeszłym roku ukazał się w Stanach Zjednoczonych jeszcze jeden podobny, jak mniemam, zbiór, zatytułowany „On love” – czytelnik polski musi zatem mentalnie przygotować się na czekającą go w przyszłym roku konfrontację z książką Charlesa Bukowskiego „O miłości”. Ale nie będzie problemu, opatrzy się taki zbiór słodką okładką, utrzymaną w tonacji cukierkowej, co spowoduje wzrost zainteresowania pisarstwem Bukowskiego wśród dojrzewających nastolatek. Tylko czy to będzie prawdziwy, „kanoniczny” Bukowski? Śmiem wątpić.

OK, przyznaję – ta książka ma „momenty” – mocne, ironiczne, okraszone specyficznym humorem, jak choćby wiersze „Portret duszy dla much”, „Widok na kocie jaja”, czy „Historia twardego skurwiela”, ale w większości przypadków raczej zauważalne jest, że są to głównie odrzuty z twórczości, których Bukowski z jakiegoś powodu nie opublikował wcześniej, lub zamieszczał w trzeciorzędnych czasopismach literackich o marginalnych nakładach. Zupełnie nie rozumiem również, jaki cel przyświecał tłumaczowi, Michałowi Kłobukowskiemu, który w paru miejscach tego tomiku podejmuje dosyć nieporadne próby stylizowania narracji, żeby upodobnić ją… do czego właściwie? do wiejskiej gwary?: „Był raz pewien starzec, który umarł samotnie jak Buk, ni mioł kobity, ale mioł kota i umarł sam jeden, i minęło wiele dni, bidny starowina wziął i zaśmiardł (…)”.

Natomiast niewątpliwą zaletą książki „O kotach” jest zaprezentowanie nowego, znacznie bliższego prawdy wizerunku autora, różniącego się jednak znacznie od swojego literackiego porte-parole, Henry’ego Chinaskiego. W urywkach prozy i poezji Bukowskiego, poświęconej kotom, pod płaszczykiem tak charakterystycznej dla niego mizantropii, pozerstwa i „bitnikowskiej dzikości” daje się zauważyć głęboki, choć nieco chropowaty liryzm. I oczywiście wielka miłość do zwierząt – znajdziemy tu wiele opisów, jak Bukowski przygarniał kolejne koty, nierzadko ratując im życie. „«mój boże – powiedzą ludzie – Chinaski nic tylko pisze/ o kotach»!/ «mój boże – mówili dawniej – Chinaski nic tylko pisze/ o kurwach!»”. Bukowski, co jednak jest pewną nowością, zdaje się utożsamiać z kotami doświadczonymi przez los: „Lekarz powiedział: «Tego kota dwa razy przejechało auto, ktoś go kiedyś postrzelił, no i obcięto mu ogon». Ja na to: «Ten kot, to ja».” Istna ludzko-kocia konfraternia wykolejeńców, cichy sojusz istot pokiereszowanych przez życie.

„Dobrze jest mieć przy sobie kilka kotów. Kiedy źle się czujesz, wystarczy na nie spojrzeć i zaraz ci się poprawi humor, bo one wiedzą, że wszystko jest tylko takie, jakie jest. Nie ma czym się podniecać. Wiedzą to i już. To wybawcy. Im więcej człowiek ma kotów, tym dłużej żyje. Jeżeli masz ich sto, pożyjesz dziesięć razy dłużej, niż gdybyś miał dziesięć. Kiedyś ktoś to odkryje i odtąd ludzie będą trzymać po tysiąc kotów i żyć wiecznie”. Charles Bukowski nie był jedyny. Wielu pisarzy deklarowało swoją miłość do kotów – Hemingway, Pilch, Poe, Sartre, Szymborska, Filipowicz. Jednak, jak już pisałem w prozie Bukowskiego jest coś takiego, że się mu bezgranicznie wierzy i chce się być takim, jak on – nawet jeśli na co dzień prowadzi się diametralnie inne życie niż bohaterowie jego utworów. I w tym kontekście, pomimo wszystkich zarzutów wobec omawianej książki, Bukowski przekonuje do miłości do kotów mnie, zadeklarowanego i wieloletniego psiarza. Do tego stopnia, że tak, jak w tytule – trawestuję sobie starą piosenkę Iggy Popa i zespołu the Stooges: „Nie ma świata – skończył się. Teraz chcę być twoim… kotem. Well c’mon!”.


Charles Bukowski, "O kotach"
Tłumaczenie: Michał Kłobukowski
Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2017
Wydanie I
ISBN 978-83-65613-45-5
Moja ocena: 4/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Lajos Grendel, "Dzwony Einsteina"