JERZEGO PILCHA GAWĘDY ZEBRANE„Język nikczemnieje, ale w tym ułomnym języku istnieje opowieść” – tak odpowiada Jerzy Pilch na pytanie, czy sztuka opowiadania zanika. Wydaje mi się, że to zdanie można bez przesady uznać za kwintesencję tej książki. „Inne ochoty” – wywiad-rzeka, przeprowadzony przez Ewelinę Pietrowiak (ur. 1977), przyjaciółkę pisarza i przez kilka lat również jego życiową partnerkę jest kontynuacją wydanej półtora roku temu książki „Zawsze nie ma nigdy”. Jak sugerują blurby ma to być „druga runda rozgrywki Pietrowiak-Pilch” – jest to dosyć ryzykowne stwierdzenie, bowiem nie ma tu mowy o żadnych słownych przepychankach, żadnej walce między rozmówcami. Im po prostu zwyczajnie dobrze się ze sobą rozmawia i ten klimat jest na kartach książki odczuwalny, rozmowa nie sprawia wrażenia sztucznej, a Ewelina Pietrowiak zadaje mądre, wyważone pytania.
Książkę tę bez wątpienia charakteryzuje eklektyzm tematyczny i kontrast. Zadziwia bowiem łatwość z jaką rozmówcy przeskakują od tematów uniwersalnych i zasadniczych, do kontrapunktowo doraźnych i ulotnych. Obraz pisarza, jaki wyłania się z lektury tych blisko 240 stron to portret coraz bardziej krańcowego samotnika, mizogina i cynika, ale… niesamowicie sympatycznego. Z tego właśnie powodu czytelnik nie znajdzie tu wielu komentarzy do aktualnej rzeczywistości, również politycznej, gdyż eremita-Pilch, w swojej warszawskiej wieży z kości słoniowej przy ulicy Hożej telewizora używa już wyłącznie do oglądania meczów piłki nożnej. Widać też wyraźnie, również na zdjęciu zamieszczonym na okładce, że pisarz z biegiem czasu staje się coraz bardziej kruchy fizycznie, ale pod względem intelektualnym pozostaje nadal, by użyć jego ulubionego zwrotu „w olimpijskiej formie”. Cieszę się też bardzo z informacji, że pracuje nad nowymi książkami – wiadomo już, że na jesienie 2018 roku ma ukazać się trzecia część dzienników, tu jednak dowiadujemy się, że można się spodziewać także nowej powieści – będzie ona nosiła tytuł „Żywego ducha” i opowiadała o człowieku, doświadczającym krańcowej samotności. Jak twierdzi Pilch: „Bohater, który mi towarzyszy, zawsze jest w pewnym sensie moim alter ego, jak ja miałem trzydzieści, to on miał trzydzieści, jak miałem czterdzieści, też był moim rówieśnikiem, teraz jestem stary i schorowany i narratorem mojej najnowszej książki jest stary, schorowany człowiek”. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że Ewelina Pietrowiak i Jerzy Pilch wkrótce spotkają się znowu, by sobie pogadać, a gawędy zamieszczone w tym tomie nie będą musiały być opatrzone definitywnym przymiotnikiem „zebrane”.
Dla niektórych najbardziej zaskakujący może być fakt, że w całej książce „Inne ochoty” nie pada ani jedno słowo o alkoholu, czy o innych ekscesach (no, może z wyjątkiem drobnej aluzji o wydarzeniach, które miały miejsce na trzymiesięcznym stypendium dla pisarzy w Stanach Zjednoczonych). I choć „Inne ochoty” pod względem ciężaru gatunkowego poruszonych tematów nie sprawiają tak dobrego wrażenia, jak pierwsza część rozmowy – „Zawsze nie ma nigdy”, nadal jest to warta samodzielnego odkrycia kopalnia złotych myśli, którą chciałbym polecić Państwa uwadze.
Jerzy Pilch, Ewelina Pietrowiak, "Inne ochoty"
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017
Wydanie I
ISBN 978-83-08-06396-5
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz