piątek, 12 maja 2017

Wiktor Jerofiejew, "Rosyjska apokalipsa. Próba eschatologii artystycznej"

     ZAPISKI Z POSTĘPUJĄCEGO KOŃCA

    Często wydajemy opinie na temat Rosji, posługując się naszymi wyobrażeniami, stereotypami, czy osobistą niechęcią, wynikającą z historii. „Rosyjska apokalipsa” to niezwykle interesujący obraz współczesnego rosyjskiego społeczeństwa, pokazujący jak różnorodny i niejednoznaczny jest to kraj. Wiktor Jerofiejew (ur. 1947), popularny rosyjski pisarz, przyjaciel Polski i Polaków, w swojej ojczyźnie posądzany o wszystko, co najgorsze u pisarza (pornografia i antyrosyjskość to najłagodniejsze zarzuty) – z pewnością jednak posiada lepszy ogląd sytuacji na kondycję współczesnego Rosjanina.

    „Rosyjska apokalipsa” to zbiór różnych tekstów Jerofiejewa, typowe silva rerum, pełne spektrum twórczości – od esejów, przez felietony, z opowiadaniami włącznie. Są tu teksty wielkie i ważne, jak na przykład historia najpopularniejszego w świecie alkoholu („Rozszczepienie wódki”), historia tzw. „matiernych słów”, czyli rosyjskich przekleństw („Pole bitwy rosyjskiej”). Znajdziemy, jak zwykle u Jerofiejewa, trochę obsceniczności – całą część drugą, zatytułowaną „Dlaczego tanieją rosyjskie piękności?”, a także zbiór felietonów podróżniczych pod zbiorczym tytułem „Cienkie pędy apokalipsy”, które zrobiły na mnie wrażenie odwrotności prozy Andrzeja Stasiuka – Jerofiejew jako człowiek Wschodu, podróżujący po Zachodzie i zachwycający się nim. Ale to, jak powiadam typowe :silva rerum”, wiele tekstów, momentami nudnych, wydaje się wrzuconych do zbiorku „na siłę”, choć tu i ówdzie można wyłowić zapadające w pamięć ciekawostki, jak chociażby koncepcję uczynienia z nazwiska Orwell jednostki, w której można by mierzyć „mrok reżimów dyktatorskich” („Despotyzm dojrzałego stalinizmu określiłbym najwyższą miarą 100 orwellów”), opis spotkania z Michelem Houellebecqiem w Pradze, z którego wyłania się co najmniej niekorzystny obraz francuskiego pisarza, czy choćby inną koncepcję, w myśl której, aby powstrzymać upadek obyczajów, należałoby wszystkich Rosjan, łącznie z policjantami i hutnikami ubrać w smokingi. 

   Warto zaznaczyć, że omawiany zbiór pochodzi z 2006 roku (tłumaczenie polskie – 2008), czyli z czasów, w których jeszcze można było zachowywać pewne złudzenia, co do dobrych intencji Putina, tym należy tłumaczyć moralizatorsko-ostrzegawczy, ale niejednoznacznie pesymistyczny ton „Rosyjskiej apokalipsy”. Wydaje się, że dziś złudzeń już nie ma – „Rosyjska apokalipsa" postępuje. Podsumowując – tom szkiców Wiktora Jerofiejewa to lektura niełatwa, ale bez wątpienia pożyteczna. Wydaje się jednak, że w odróżnieniu od poprzedniego zbioru tego autora, pod tytułem „Bóg X”, proporcje między utworami pobudzającymi intelektualnie a zwykłym gadulstwem i nudziarstwem w „Rosyjskiej apokalipsie” wypadają mniej dla Jerofiejewa korzystnie.


Wiktor Jerofiejew, "Rosyjska apokalipsa. Próba eschatologii artystycznej"
Tłumaczenie: Andrzej de Lazari
SW Czytelnik, Warszawa 2008
Seria "Mała proza"
Wydanie I
Moja ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Lajos Grendel, "Dzwony Einsteina"