niedziela, 24 września 2017

Boris Vian, "Czerwona trawa"

METAFIZYKA NA WESOŁO

„Czerwona trawa”, siódma powieść Borisa Viana (1920-1959) opublikowana w 1950 roku pod jego własnym nazwiskiem, czyli zaliczana do „oficjalnej” części jego pisarstwa jest dowodem na to, jak różnorodna i heterogeniczna jest twórczość tego francuskiego pisarza. Powieść opowiada losy dwóch par – Wolfa i Lil, oraz Szafira Lazuli i Folavril. Ważną postacią jest też Senator Dupont – gadający pies. Wolf, przeżywający egzystencjalne rozterki, konstruuje maszyną wymazującą pamięć. Aby pozbyć się wspomnień, Wolf musi najpierw je dokładnie odtworzyć, przywołać, a później opowiedzieć podczas jednego z czterech osobliwych seansów psychoterapeutycznych, którym jest poddawany w nadrealnym świecie, do którego przenosi go wspomniana maszyna. Traumatyczne wydarzenia z przeszłości, fobie i nieuświadomione lęki stają się dla głównego bohatera przeszkodą w osiągnięciu doskonałości. Czterokrotnie więc znajduje się on poza światem, poza sobą samym, jak napisałby to Stachura „widząc całą jaskrawość” i dokonuje wiwisekcji swojej pamięci. Wydaje się, że głównym problemem Wolfa jest brak celowości istnienia. Postacią sytuującą się na przeciwnym biegunie jest wspomniany już Senator Dupont, którego marzeniem jest posiadanie własnego „łapiti” – stworzenia dającego szczęście. Gdy już, częściowo przy pomocy Wolfa, gadający pies osiąga swój cel, odnajdując łapiti, schowane w czerwonej trawie, milknie na zawsze, a jego ostatnie słowa brzmią: „ (…) powracam do źródeł… kiedy czuję, że jestem żywy i niczego więcej nie pragnę, nie potrzebuję być inteligentny (…) Mam swojego łapiti. Znajdźcie sobie waszego”. To chyba za przyczyną Senatora dochodzi Wolf do wniosku, że najszczęśliwszy, najbardziej kompletny jest ten, kto nie posiada pamięci, czyli umarły – „Niezła rzecz, nieboszczyk” – mówi.

Vian w „Czerwonej trawie”, w przeciwieństwie do innych swoich dzieł, eksponuje zupełnie inną tonację narracji – sentymentalną, bliską melancholii. Trudno powiedzieć na ile jest to zamierzony efekt, ale jest to powieść niezwykle zbliżona do buddyzmu, a w szczególności do sansary – symbolu cykliczności ludzkiego istnienia, nieustannego wędrowania. Zadziwia mnie buddyjskość niektórych obserwacji narratora: „W każdym z nas prawie zlewają się wrażenia z innych epok, które nakładają się na siebie, nadając im inny wymiar. Nie ma wspomnień, to po prostu inne życie przeżywane ponownie w innej osobowości , która po części wynika z samych wspomnień. Nie da się odwrócić biegu czasu, chyba że człowiek żyje głuchy i ślepy na wszystko”.

Całość dzieła okraszona jest, jak zwykle u Borisa Viana, niesamowitą „osobnością”, anarchią świata przedstawionego, urzekającym surrealizmem, będącym przejawem wolności twórczej, plastycznością opisu i oczywiście – absurdalnym czarnym humorem. Choć, jak wspomniałem już powyżej nie w takim stopniu, jak w innych dziełach francuskiego pisarza, na przykład w „Jesieni w Pekinie”, którą niezmiennie uważam za jego największe prozatorskie osiągnięcie.

I na koniec refleksja – któż z nas nie chciałby poddać się podobnej psychoterapii? Każdy przecież zachował takie zdarzenia w swojej pamięci, które chciałby z niej wyprzeć. Część monologów Wolfa sprawia wrażenie ponadczasowych i dlatego też, jak sądzę, wielu z nas podświadomie mogłoby się z tą postacią utożsamić. Odnotujmy dla przykładu fragment monologu, poświęconego latom edukacji Wolfa: „Ukradziono mi szesnaście lat nocy, Panie Brul. Kazano mi wierzyć w piątej klasie, że jedynym moim celem jest przejść do szóstej, a w jedenastej zdać maturę… potem dyplom… Tak, wierzyłem, że mam cel, panie Brul… a nie miałem nic… Posuwałem się korytarzem bez początku i bez końca, w ślad za kretynami, poprzedzając innych kretynów”. Brzmi znajomo, nieprawdaż? A to zaledwie jeden z przykładów. Świadczy to nie tyle o niezwykłej aktualności pisarstwa Borisa Viana, ile o fakcie, że to, co 60-70 lat temu było uważane za przejaw absurdu, groteski – dziś już jest naszą codzienną rzeczywistością.

„Czerwoną trawę” Borisa Viana polecam Państwu bardzo serdecznie. Przeczytajcie ją, a potem ruszajcie – na poszukiwanie własnego łapiti.


Boris Vian, "Czerwona trawa"
Tłumaczenie: Elżbieta Jogałła
Wydawnictwo Literackie, Kraków 1987
Wydanie I
ISBN 83-08-01724-X
Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Lajos Grendel, "Dzwony Einsteina"