PODRÓŻ W POLSKĄ CIEMNOŚĆ
Tytułowa „Czarna” to przecież nie tylko nazwa miejscowości. To również, a może przede wszystkim – przymiotnik określający prowincję. Polska z lotu ptaka jest bowiem właśnie czarna i nie wynika to wyłącznie ze zbyt małej ilości latarń. „Czarna”, miejsce akcji powieści – to przypadek skrajny -prawdziwa „polana ludzi ciemnych w ciemnej puszczy”, anus mundi, gdzie diabeł nie tyle mówi "dobranoc", co już dawno powiedział.
To historia, jakich wiele – on, przystojny przedsiębiorca, poszukujący nowych wrażeń, by jakoś złagodzić skutki kryzysu wieku średniego, ona – miała być tylko przygodnym obiektem seksualnym, ale chciała czegoś więcej. Wydarzenia następują z siłą wielkiej lawiny, która doprowadza do tragedii. Fabuła nowej książki Kuczoka jest przewidywalna i banalna, jak nie przymierzając opady śniegu w grudniu. Właściwie „Czarną” przed rzuceniem w kąt ratuje jedynie wirtuozeria autora, jego mistrzowskie posługiwanie się frazą, twórcze poszukiwania, rzeźbienie w chybotliwej materii słowa. „Czarna” nie dorównuje niestety innym dziełom Kuczoka, prozaika, którego od dawna szalenie cenię. Przypomina niestety książkę pisaną na zamówienie, nie zaś wypływającą z wewnętrznej potrzeby twórczej autora. Opublikowana w wydawnictwie Tomasza Sekielskiego „Od deski do deski”, w serii na F/Aktach – nie jest reportażem, choć czytelnikowi nietrudno o taką pomyłkę. I może dlatego właśnie Wojciech Kuczok podejmuje próbę usprawiedliwienia morderczyni, szeroko opisując jej wewnętrzne przeżycia. Wydaje się bowiem, że pośrednią przyczyną zbrodni był ostracyzm, jakiemu została poddana bohaterka przez mieszkańców prowincjonalnego miasteczka, jakich w Polsce wiele. Wydaje się, że w chwili popełnienia zbrodni, była w takim stanie psychicznym, że tak naprawdę nie wiedziała, kogo właśnie zabija – sądziła być może, że zadaje ciosy temu, kto na śmierć zasłużył. Ale to tylko fikcja, oparta na faktach – za wydarzeniami swobodnie przez Kuczoka zinterpretowanymi stoi prawdziwa, odrażająca tragedia z 2001 roku – tu wina sprawczyni nie podlega dyskusji.
Osobliwy kontrast tworzy książka Kuczoka z niedawno przeze mnie przeczytanym zbiorem opowiadań Kornela Filipowicza „Moja kochana, dumna prowincja”. Zatem, powiem trawestując inwokację Filipowicza do prowincji: „O, moja słodka, dumna i drażliwa prowincjo! Jakże cię dobrze znam i NIE ROZUMIEM”.
A jednocześnie myślę, że wielką naiwnością byłoby uważać, że takie historie, jak ta, nie zdarzają się również w wielkich miastach. Złogi czerni zalegające umysł człowieka są niezależne od jego miejsca zamieszkania.
Wojciech Kuczok, "Czarna"
Wydawnictwo Od Deski Do Deski, Warszawa 2017
Seria: Na F/Aktach
Wydanie I
ISBN 978-83-65157-21-8
Moja ocena 5/10
piątek, 1 września 2017
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
KICZ ZREHABILITOWANY Oceniam wydanie II, z 1976 roku, nakładem „Czytelnika” – okładkę zaprojektował Jan Młodożeniec (1929-2000), wy...
-
MYSIE SŁOWA, LUDZKIE PISKI „Myszy i ludzie” Johna Steinbecka (1902-1968) to kolejny dowód na to, jak nośny fabularnie był czas tzw. Wielk...
-
PRZYPADEK? NIE SĄDZĘ… Słynna powiastka filozoficzna Denisa Diderota (1713-1784) jest w gruncie rzeczy rozbudowaną rozprawką na temat roli...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz