MIEĆ PRAWO DO BYCIA (NIESZCZĘŚLIWYM)
Niech nikogo nie zwiedzie cukierkowa okładka książki z rysunkiem sympatycznego koali, siedzącego na gałęzi (aż dziw, że rzecz ukazała się nakładem Ossolineum!), „Koala” to niezwykle przygnębiająca, dramatyczna opowieść o prawie człowieka do bycia nieszczęśliwym. Narrator, szwajcarski pisarz (może być utożsamiany z autorem) dowiaduje się o samobójczej śmierci swojego przyrodniego brata, z którym od lat już nie utrzymuje żadnych kontaktów. Próbuje zrozumieć powody jego decyzji, analizuje całe jego życie, porównując z zasłyszanymi historiami innych samobójców. Jednak dochodzi do wniosku, że przypadek jego przyrodniego brata jest na tyle odosobniony, że nie jego samobójstwa nie sposób go racjonalnie wytłumaczyć. Tym bardziej, że wszystko zdaje się wskazywać na fakt, że brat narratora wybrał tę drogę świadomie, dążąc do niej już za życia. „Zamiast walczyć, zamiast podjąć walkę, tchórzliwie się wymknął. Nigdy nie ponosił odpowiedzialności, ani w pracy, ani za rodzinę, nie było nikogo, kto byłby na niego znany (…) Odmawiał pracy, wysiłku, nigdy nie dążył do żadnego celu. Brał to, co się nadarzało. A że nadarzało się niewiele, uważałem go za nieszczęśliwego. Odróżniał się. Nie inwestował. Nic nie odkładał. Brakowało mu wytrwałości, nie pracował, obijał się, tracił czas. Nie żeby zasłużył na tę śmierć – ale była ona logiczną konsekwencją jego zachowania” (str. 37-38). Gdy już narratorowi wydaje się, że przyczyny wspomnianej śmierci na zawsze pozostaną niewyjaśnione, wtedy przychodzi mu do głowy pewien szczegół – pseudonim, totem jego zmarłego brata, którym został ochrzczony w czasach skautowskich – Koala.
W dzisiejszych czasach postępu technicznego, gdy niebo szczelnie pokryte jest pajęczyną satelitów, by się z kimś skontaktować telefonicznie, choćby ta osoba znajdowała się tuż za ścianą – sygnał musi obejść cały świat – drogą okrężną. Tak też stało się w przypadku narratora powieści – wyłowiony z zakamarków pamięci – początkowo pozornie pozbawiony znaczenia – pseudonim brata powoduje, że opowieść zaczyna zmierzać w zupełnie odmiennym kierunku. Poznajemy historię kolonizacji Australii, z którą wiąże się podjęta wówczas próba eksterminacji gatunku tego sympatycznego torbacza, jako zwierzęcia nieprzydatnego przyrodzie, ze względu na jego bierny tryb życia. Samobójca zaś to ktoś, kto zanegował podstawy systemu, dobrowolnie odchodząc od zbiorowości i dlatego nie ma dla niego miejsca nie tylko w społeczeństwie, ale nawet i w pamięci. Narrator dopiero na drugim końcu świata znajduje odpowiedź na dręczące go pytania, spinając te dwie historie znamienną parabolą
Powieść Lukasa Bärfussa (ur. 1971) jest właśnie przede wszystkim oskarżeniem, skierowanym w stronę systemu, narzucającego ludziom normy społeczne. Jednym z ważnych pytań, postawionych w „Koali” jest - czy życie zakończone samobójstwem należy z definicji uznawać za nieudane? Czy człowiek ma prawo do bycia nieszczęśliwym? Czy ta jedna decyzja wcześniejszego zakończenia własnego życia, z góry czyni go jednostką przegraną? Pytania stały się szczególnie ważkie w nowoczesnych, zurbanizowanych społeczeństwach Zachodu, gdzie presja sukcesu zbiera coraz większe żniwo. Ciekawa to kwestia, zwłaszcza w kontekście Szwajcarii, kraju tak bogatego, spokojnego i ustabilizowanego, że właściwie nic się już w nim nie może zdarzyć, co jak pisze w posłowiu do „Koali” Grzegorz Jankowicz, „jest źródłem potężnej frustracji”, bo młodzi ludzie są świadomi faktu, że „nie będą mieć wpływu na rozwój cywilizacji”, a „symboliczna wartość ich egzystencji będzie niewielka”. Na uwagę zasługuje przytoczone przez Bärfussa szwajcarskie podejście do tematu samobójstwa, otóż brat narratora „(…) nie zostawił po sobie brudu, położył się do wanny po to, żeby płyny ustrojowe wydostające się w chwili śmierci można było bez problemu spłukać i żeby nie zabrudziły mieszkania” (str. 22) – jest to „sarkastyczny komentarz do panujących w tej okolicy zapatrywań na czystość, że mianowicie największą bezczelnością samobójcy nie jest śmierć, tylko brud, jaki po sobie zostawia” (str. 23).
Przywoływany już wcześniej Grzegorz Jankowicz referuje koncepcję roli literatury, jaką wyznaje Lukas Bärfuss: „(…) literatura jest narzędziem, za pomocą którego można (i należy) wywoływać określone efekty społeczne. Dramaty, i powieści, wiersze i opowiadania powinny angażować czytelnika w dyskusję na temat światowych kryzysów”. I taka właśnie jest ta powieść – będąca tak naprawdę filozoficznym traktatem – przygnębiającym, utrzymanym w chłodnym, iście camusowskim stylu, lecz godnym polecenia, bo zadającym niezwykle ważne pytania, które pilnie domagają się odpowiedzi.
Lukas Bärfuss, "Koala"
Tłumaczenie: Arkadiusz Żychliński
Wydawnictwo Ossolineum, Wrocław 2017
Seria: Z Kraju i ze Świata
Wydanie I
ISBN 978-83-65588-20-3
Moja ocena: 7/10
wtorek, 26 września 2017
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
KICZ ZREHABILITOWANY Oceniam wydanie II, z 1976 roku, nakładem „Czytelnika” – okładkę zaprojektował Jan Młodożeniec (1929-2000), wy...
-
MYSIE SŁOWA, LUDZKIE PISKI „Myszy i ludzie” Johna Steinbecka (1902-1968) to kolejny dowód na to, jak nośny fabularnie był czas tzw. Wielk...
-
PRZYPADEK? NIE SĄDZĘ… Słynna powiastka filozoficzna Denisa Diderota (1713-1784) jest w gruncie rzeczy rozbudowaną rozprawką na temat roli...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz